#babka

Dziadek i babka w łóżku

BongMan2015-03-27, 19:11
Babka mówi do dziadka:
- Hej, dziadek. Dziś jest nasza 50 rocznica ślubu, może byśmy się trochę zabawili w łóżku?
- Dobra, babka! Idź do łazienki się przyszykuj, a ja pościelę łóżko.
Babka poszła do łazienki, podmyła się trochę i tak patrzy na swoją osiwiałą c🤬kę i myśli:
- Moja c🤬ka już nie jest taka jak kiedyś. Podmaluję ją na czarno, to będzie ładniejsza!
Babka poszła do łóżka, a do łazienki przychodzi dziadek. Podmył się trochę i patrzy na swoją sflaczałą fujarę i myśli:
- Moja fujara już nie jest taka jak kiedyś. Wezmę 2 kredki i nitkę, zwiążę to będzie sztywniejsza. Babka jest ślepa, nie zauważy!
Dziadek poszedł do łóżka rozbiera babkę i mówi:
- Babka, za kogo ta żałoba na twojej cipce?
- Za tego fiuta, co żeś go na noszach wniósł!

Lodzik babci

~Sunday2015-01-28, 13:56


Podstępne złodziejskie małpy.

Deser

Krówka2014-04-16, 10:43
Jaki deser jest najbardziej rozpowszechniony w Afryce?
.
.
.
.
.
.
.
Babka piaskowa

Ekshibicjonista

crossdressphyxia2014-04-15, 19:22
Wraca sobie stara babuleńka z zakupów. W celu skrócenia sobie drogi powrotnej do domu, skręciła w mniej uczęszczaną przez ludzi uliczkę. Nagle zza rogu wyskakuje kudłaty wysoki facet w samym płaszczu, po czym rozchyla go i ukazuje babci swoje nagie przyrodzenie. Babka patrzy z niedowierzaniem i mówi:

-Ło masz ci los, jajek nie kupiłam.

Sado staruszków.

Halman2014-01-07, 15:42
Dziadek z Babką przez tyle lat pożycia doświadczyli wiele ale nie wszystko.
Dziadek zaproponował Babce któregoś dnia seans ostrego sado, Babka zgodziła się bo tez miała ukryte ciągotki ku temu.
Umówili się zatem że jak akcja będzie już za ostra dla babki, babka powie słowo-klucz by dziadek przerwał zabawę.

Godzinę później dziadek patrzy na uduszoną, podźgana nożem babkę z wystającym prętem zbrojeniowym z dupy i skrobie się w głowę:

-Albo ona albo ja zapomniałem tego słowa....

mocherowe berety

p................i • 2013-10-23, 15:41
katoliczki

Przedział niespodzianka

Siyey2013-09-16, 0:19
Historia autentyczna. Wydarzyła się w lutym tego roku.

Pewnego mroźnego, lutowego piątku wracałem pociągiem ze studiów w Krakowie do Tomaszowa Mazowieckiego.
Udało mi się zająć cały przedział dla siebie, z fajnymi siedzeniami, gniazdkiem, także podróż w asyście filmu z laptopa przebiegała dosyć szybko.
Do docelowej stacji było ok. pół godziny i wtedy wszystko się zaczęło.
Skończywszy oglądanie filmu, wstałem w celu schowania lapka i odwróciwszy głowę zauważyłem w drzwiach jakąś kobietę.
Po prostu stała przed zamkniętymi drzwiami i się patrzyła.
Miała około 40 lat, normalnie ubrana, może lekko zapłakana ? W każdym razie machnąłem jej odruchowo ręką, żeby zwyczajnie sobie weszła.
Otworzyła drzwi i pyta "Czy te miejsca są wolne ?
No to odpowiadam, że tak, oczywiście,
wszystkie miejsca są wolne, proszę siadać gdzie Pani chce.

Usiadła na przeciwko mnie, przy oknie. Jedziemy tak ok. 5 minut, a ta kładzie rękę na zamocowanym pod oknem stoliczku.
Mija może minuta i kobieta zwraca się do mnie:
"Złap mnie za rękę". Ja się na nią patrzę, widzę, że coś jest nie tak, ale zaskoczony całą sytuacją udaje mi się wydusić ciche "niee". Nie wiem czemu to powiedziałem,
ale najwidoczniej nie zasługiwała na łapanie za rękę. No ale pytam "Co się Pani stało ?".

Ona zaczyna chaotycznie, lekko szlochając, że jedzie do Konina, bo teraz brała rozwód itd. i pokazuje mi palec (chodziło jej pewnie o to, że nie ma obrączki), niby dłonie
ma normalne, ale ten paluch po obrączce wyglądał na mocno zmęczonego życiem, jakiś uschnięty, taki typowy palec baby Jagi. No ale ok, wysłuchałem jej opowieści i jedziemy dalej.
Mija kolejne 5 minut i znów się pyta: "Masz cukierka?". Oczywiście nie miałem, ale szybko w głowie starałem się wymyśleć alternatywę do owego cukierka... Padło jednak na wodę mineralną . Ucziciwie chciałem ją poczęstować, ale powiedziała, że bez kubka się nie napije, a całej wody nie chce.

Akurat dojeżdżaliśmy do Tomaszowa, ja zaczynałem się zbierać, a ona gdzieś wyszła. Po wyjściu z pociągu co ciekawe owa babeczka siedziała już w innym przedziale na
kolanach u jakiegoś gościa.

Myślę, że do absurdów dnia codziennego śmiało można to zaliczyć.