📌 Ukraina ⚔️ Rosja Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 12:01

#alkohol

Inny niż wszyscy

konto usunięte2014-02-07, 20:52
Ludzie zmieniają się pod wpływem alkoholu. Ale nie ja. Ja wk🤬iam innych nawet na trzeźwo.
Weekendowe późne popołudnie, centrum miasta. Drugi patrol drogówki zablokował dość ważny węzeł komunikacyjny i urządzili sobie akcję "trzeźwość", my próbujemy ogarnąć dokumentację z dwóch kolizji, szkody parkingowej i czegoś tam jeszcze schowani między jakimiś budynkami w drugiej części miasta. Słuchamy na przemian szczekania dyżurnego i innych kierowców na CB radiu. Po chwili na CB wywiązuje się taki dialog
-Mobilki, jak tam droga z X do Y?
-Halo, halo, misiaki urządziły sobie polowanie na nietrzeźwych, polecam bezpieczny objazd przez Z
-No dzieki kolego, uratowałeś mi życie
Czyli właśnie jakiś szanowny obywatel ostrzegł prawdopodobnie pijaka o takiej małej zasadzce i bydlak uniknie odebrania prawka. Można by jechać go szukać? Można. Ale przejechać ponad 15 km i szukać jakiegoś auta spośród setek innych... powodzenia...
Nie mija 10min
-[mój kryptonim] zgłoś się do 00
-zgłaszam się
-Udaj się pilnie, Z, ulica sadystyczna, potrącenie pieszego, osoba nieprzytomna, pogotowie w drodze, zgoda na sygnały świetlne i dźwiękowe.
Jedziemy, po kilku min na miejscu, pogotowie już próbuje coś zdziałać. Sprawca na miejscu w szoku. 30-latek potrącony na przejściu dla pieszych umiera w szpitalu na stole. W toku śledztwa: Czemu jechał do Y przez Z nadkładając 20kilosów? bo był nietrzeźwy, bo chciał uniknąć blokady, bo tak ktoś mu doradził przez CB.

Tak od siebie. Jak ktoś ma zamiar wsiąść za kółko po pijaku, niech od razu strzeli sobie w łeb, niech zabije siebie, innych proszę o zostawienie w spokoju.

--------------------------------------

Wiecie jak się pozbyć gapiów na jakimś zdarzeniu np drogowym? Musisz zawołać kolegę z patrolu i wskazując na osobę/osoby podejść do nich i powiedzieć że będą świadkami do zdarzania, zaraz kolega wróci spisać dane. Jak wracamy to już jest puściutko

--------------------------------------
Poprzednie historie:
1. Rozpustna żona
2. Dz🤬ki pod oknem

Pamiątka po zmarłym dziadku

martin882014-01-24, 17:05
Robiąc porządki po zmarłym dziadku znalazłem w piwnicy bardzo ciekawą kolekcję

Najmłodsza butelka jest z 2002 roku, najstarsza z 92 roku. Żadna z nich nie otwarta.

Mogę otworzyć muzeum bo mam pełno starych różnych przedmiotów z okresu PRL po dziadku. Jak zrobię zdjęcia to się podzielę.

Bardzo ciekawa jest ta koszerna vódka



A teraz możecie mnie hejtować bo się dopiero co zarejestrowałem

rowerem po pijaku

pumba2014-01-24, 10:51
jak w temacie

Wypadki na drogach

konto usunięte2014-01-19, 11:15
Witam was drodzy sadole. Ostatnio się pojawia sporo tematów na temat pijanych kierowców. Robiłem ostatnio prasówkę i trafiłem na taki oto temat co o tym sądzicie?

Cytat:

Jestem lekarzem, chirurgiem, pracuję w oddziale ratunkowym jednego z największych warszawskich szpitali klinicznych. Stołeczne szpitale rotacyjnie dyżurują w zakresie ostrych dyżurów urazowych. W jeden dzień tygodnia przez 24 godziny trafiają do nas ofiary wypadków komunikacyjnych z całego obszaru Warszawy i najbliższych okolic podwarszawskich, a nawet z większych odległości, jeśli pacjent jest w bardzo ciężkim stanie i wymaga specjalistycznego i kompleksowego zaopatrzenia. Na tej podstawie czuję się upoważniony do wyrażenia własnych wniosków co do sytuacji na drogach.

"Ten list lekarza z Warszawy przyszedł do redakcji latem 2009 r. jako głos w naszej akcji ''Polskie drogi''. Co kilka miesięcy zostaje przez czytelników odszukany i udostępniony przez Facebooka. Możemy się tylko domyślać, że może to mieć związek z tragicznymi wypadkami, do jakich dochodzi, np. z wypadkiem w Kamieniu Pomorskim..."

Po pierwsze, media, policja i politycy kształtują całkowicie nieprawdziwy obraz tego, co się na polskich drogach dzieje. Gwoli ścisłości - wszyscy są zgodni, i ja też, bo wiem to z codziennej praktyki, że na polskich drogach trwa nieustający horror. Tysiące ludzi ginie zabitych przez drogowych morderców. To się zgadza.

Natomiast protestuję przeciwko powtarzaniu i powielaniu mitów co do przyczyn tego stanu.

Co wynika z programów informacyjnych wszystkich kanałów telewizyjnych, szczególnie w długie weekendy, w dniu 1 listopada lub w wakacje?

Wszystkie media, policja i politycy kreują następujący obraz największego zagrożenia na polskich drogach.

Według nich jest to młodzieniec lat 20-25, który będąc pod wpływem alkoholu lub amfetaminy, a najlepiej jednego i drugiego, pędzi przez środek miasta 200 km/godz. stuningowaną beemką z ciemnymi szybami, nie zatrzymuje się do kontroli policyjnej i po staranowaniu kilkunastu samochodów zatrzymuje się na latarni.

W lecie pierwszeństwo obejmuje motocyklista, szybkość wzrasta do 250 km/godz., a niektóre serwisy bez żenady mówią nawet o 300 km/godz.

Diagnoza utrwalona od wielu lat i powtarzana jako oczywisty, niepodważalny dogmat jest jedna: główną przyczyną wypadków w Polsce są szybkość, brawura, alkohol. Czasem, z rzadka, gwoli już największego obiektywizmu, ktoś jeszcze wspomni o dziurawych drogach i kiepskim stanie technicznym pojazdów.

Adekwatnie do tak zidentyfikowanych zagrożeń podejmuje się akcje: w długi weekend tysiące policjantów czai się w krzakach z "suszarkami" i alkomatami, słupów na fotoradary (w większości pustych) oraz znaków ograniczenia prędkości jest już więcej niż reklam hurtowni.

I wszyscy niezmiennie demonstrują zdziwienie, szok, oburzenie: znów na drogach w weekend zginęło 80 osób!

To dlaczego zginęło? Na drogi wyległo tysiące policjantów, wszystkie stacje telewizyjne na okrągło pokazywały ich w akcji, kiedy ofiarnie wyskakują z lizakiem tuż przed pędzący samochód, a potem skruszony kierowca dmucha w balonik. Czemu mimo to ci wszyscy ludzie zginęli, a wielokrotnie więcej trafiło w ciężkim stanie do szpitala?

Z moich 20-letnich obserwacji, popartych zresztą prowadzonymi przeze mnie statystykami, wynika prosta odpowiedź: oni zginęli nie tam, gdzie stali policjanci, i zginęli nie z takich przyczyn, o jakich wszyscy opowiadają. I nie chodzi tu o tak banalny fakt, że policjanci stali na 70. km "gierkówki", a ktoś zginął na 75.

Chodzi o to, że w Polsce zdecydowana większość ludzi na drodze ginie w zupełnie innych okolicznościach, niż wynika to z obrazu kreowanego przez media, policję i polityków.

Z moich statystyk wynika: małolat w czarnej beemce z ciemnymi szybami pod wpływem amfetaminy lub alkoholu trafia do szpitala (lub trafiają jego ofiary) raz na dwa miesiące. Motocyklista, który kogoś zabił, trafia się raz na pół roku. Natomiast motocyklista, którego ktoś zabił lub próbował zabić, trafia do nas dwa razy w tygodniu.

A wiecie Państwo, kto jest - też w moich statystykach - absolutnym numerem jeden, jeśli chodzi o liczbę ofiar? Jest to pani lat 30-40, trzeźwa, w dobrym służbowym samochodzie, przejeżdżająca pieszego na pasach. To się zdarza CODZIENNIE, i to kilka, kilkanaście razy dziennie.

W 24-godzinny ostry dyżur urazowy w zwykły dzień tygodnia z terenu Warszawy trafia do oddziału ratunkowego co najmniej 15 osób (cięższe przypadki, w tym niektóre skrajnie ciężkie) oraz 30 na ortopedię (lżejsze przypadki - złamania kończyn, bez urazu głowy i narządów wewnętrznych) - osób przejechanych podczas próby przekroczenia jezdni na przejściu dla pieszych. I jeszcze jedna do kilku osób, które trafiają już nie do nas, ale bezpośrednio do Zakładu Medycyny Sądowej - na sekcję zwłok.

Proponuję Państwu redaktorom "Gazety Wyborczej", zwykle bardzo rzetelnie przygotowującej materiały do publikacji: sprawdźcie ogólnopolskie statystyki we własnym zakresie. Ale krytycznie, nie na zasadzie, że patrol policji wpisał w rubryce przyczyna wypadku: szybkość, brawura itp. Po każdych wyborach publikujecie bardzo dokładne statystyki, kto, gdzie, na kogo głosował, w podziale na kategorie wiekowe, materialne, miejsce zamieszkania, wykształcenie itd. Opublikujcie, proszę, podobne statystyki w odniesieniu do wypadków komunikacyjnych.

Jeśli najwięcej ludzi zabija 20-letni młodzieniec, to zakażmy wydawania mu prawa jazdy przed 25. rokiem życia. Ale jeśli okaże się, że najwięcej ludzi zostaje zabitych przez kierowców w wieku 30-60 lat, trzeźwych, którzy nigdy w życiu nie przekroczyli 120 km/godz., prawo jazdy mają od co najmniej kilku lat (a tak właśnie jest!) - to mamy problem.

Bo żadna akcja policyjna ani kampania medialna w dotychczasowej formie nie powstrzyma tej najgroźniejszej grupy morderców drogowych. WPROST PRZECIWNIE - wszystkie te akcje tylko ich uspokajają: "Nie jestem młodym kierowcą, mam zwykły samochód 1,3 litra, 70 koni, nie grzeję "gierkówką" 180 km/godz., nie piłem, więc jadę zadowolony z siebie, prowadzę pewnie, bezpiecznie. Trzask! Lecące w powietrzu ciało uderzonego pieszego. Wtargnęła na jezdnię! Wszyscy widzieli, wtargnęła prosto pod koła, nie miałem szans!".

Myślicie Państwo, że ktoś, kto kogoś przed chwilą zabił, ma chwilę refleksji nad sobą? A może wręcz myślicie, że ktoś taki nie wygrzebie się z wyrzutów sumienia do końca życia? Zapewniam, nic z tego. Policja przywozi sprawców śmiertelnych wypadków do szpitala na pobranie krwi, więc z nimi muszę rozmawiać, choć napełniają mnie wstrętem. Zero refleksji! Zero wyrzutów sumienia! "To ta staruszka wtargnęła na pasy! Jakie czerwone, jeszcze było żółte!" Pani przywieziona przez policję zrobiła w oddziale ratunkowym awanturę mężczyźnie, którego pół godziny wcześniej przejechała wraz z prowadzoną przez niego za rączkę pięcioletnią córeczką na przejściu dla pieszych, a to oni mieli zielone światło: "Gdzie lazłeś, baranie! Ja miałam zieloną strzałkę, a więc pierwszeństwo!".

Głównymi przyczynami wypadków w Polsce nie są szybkość, brawura, alkohol, dziurawe drogi, kiepskie samochody. Głównymi przyczynami są: bezmyślność, skrajna głupota, kretynizm, debilstwo, idiotyzm i durnota kierujących samochodami osobowymi.

Las fotoradarów ani "suszarki" w krzaczorach tego nie poprawią. Jedyne, co może wpłynąć na zmniejszenie liczby ofiar na drogach, to zdeterminowana, konsekwentna, organiczna, prawdziwa edukacja od najmłodszych lat. I tu akcja "Gazety" odgrywa rolę nie do przecenienia. Jestem wam wdzięczny, że w pierwszym artykule opisaliście nie dresiarza w beemce czy motocyklistę na tylnym kole, ale panią w mercedesie, która zabiła pieszą na przejściu.



Artykuł ze strony wyborczej

"Dr. House" zachwala polską wódkę

konto usunięte2014-01-18, 17:55
Coś dla alkoholowych patriotów i fanów pewnego serialu
Hugh Laurie, znany z roli doktora House'a, poleca polski spiryt



Nie będę pisał (jak debile) o angielskim na poziomie ameby, skrótowo przetłumaczę:
"Ruska wódka jest dobra, jeżeli chcesz wyczyścić piekarnik (kuchenkę gazową). Do picia przede wszystkim musi być polska (wódka ofc)."

Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 6 miesięcy. 6,00 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem