
Maciek z Klanu - Prima Aprilis
ale ich wkręcił

Wczoraj rano doszło do ewakuacji około 1500 pracowników elektrowni Jaworzno I i II – poinformował portal dziennikzachodni.pl. Sprawcą fałszywego alarmu był uczeń Zespołu Szkół Zawodowych, sąsiadującego z elektrownią, należącego do Południowego Koncernu Energetycznego. Został zatrzymany przez policję.
Uczeń zadzwonił na policję z fałszywą informacją o pięciu ładunkach wybuchowych w elektrowni.
Jak poinformował podkomisarz Tomasz Obarski z jaworznickiej policji, po alarmie z obu zakładów ewakuowano około 1,5 tys. pracowników. Dyrekcje zakładów zdecydowały o utrzymaniu procesu technologicznego. Na miejscu pozostali tylko nieliczni pracownicy mający bezpośredni wpływ na pracę urządzeń elektrowni.
Anonimowy telefon o pięciu ładunkach wybuchowych podłożonych w pobliskich elektrowniach Jaworzno III i II policjanci odebrali o godzinie 7.13. Od razu zdecydowano o ewakuacji pracowników.
Ewakuację załóg i zabezpieczenie terenu przeprowadziło ok. 50 policjantów z Jaworzna. Na miejsce przyjechała też grupa rozpoznania minersko-pirotechnicznego z Katowic. Policjanci zaczęli sprawdzać kilkudziesięciohektarowy teren obu zakładów, jednocześnie szukając źródła informacji o ładunkach.
- Okazał się nim 18-letni uczeń działającej przy elektrowni szkoły przyzakładowej. Miał kłopoty w szkole z nauką, z zachowaniem, tego dnia miał stawić się z rodzicami. Wpadł na pomysł, że alarm będzie dobrym rozwiązaniem, zadzwonił więc, że w elektrowni znajduje się pięć ładunków wybuchowych - powiedział Obarski.
Ponieważ zgłaszający nie sprecyzował, o którą elektrownię w Jaworznie chodzi, ewakuowano załogi obu zakładów. Akcję ich przeszukiwania dokończono mimo wcześniejszego zatrzymania ucznia. Pracownicy wrócili do normalnej pracy ok. godziny 10.
Zatrzymanemu uczniowi, który skończył niedawno 18 lat, prokurator najprawdopodobniej postawi zarzut gróźb karalnych, za co może grozić kara do dwóch lat więzienia. Policjanci zapowiadają ściągnięcie od niego wysokich kosztów akcji. Ewentualny pozew cywilny rozważy też właściciel elektrowni.
Rzecznik grupy Tauron Paweł Gniadek poinformował, że ewakuacja objęła łącznie ok. półtora tysiąca osób. W zakładach pozostało tylko kilkunastu specjalistów nadzorujących pracę urządzeń. "Produkcja została utrzymana - energia była cały czas normalnie podawana do krajowego systemu" - zaznaczył Gniadek.
Elektrownia Jaworzno III należy do Południowego Koncernu Energetycznego z grupy Tauron. Elektrownię Jaworzno III tworzą dwa oddalone od siebie w linii prostej o ok. kilometr zakłady - Elektrownia III i Elektrownia II.
Pewien Australijczyk przez wiele godzin żył w przekonaniu, że jego córka zginęła w niszczycielskim tsunami w Japonii. Okazało się jednak, że padł ofiarą ponurego żartu, a córka na szczęście jest cała i zdrowa - podaje agencja Associated Press.
Mieszkający w Sydney Ashley Russell zaniepokoił się, gdy usłyszał wieści o silnym trzęsieniu ziemi w Japonii. Jego 21-letnia córka Alice od dziewięciu miesięcy pracowała jako nauczycielka języka angielskiego w nabrzeżnym miasteczku Ofunato, silnie zniszczonym w wyniku uderzenia fali tsunami.
Nie mogąc skontaktować się z córką, Russel zaczął przeszukiwać internet w nadziei na znalezienie jakichkolwiek wieści. Tym sposobem w sobotę trafił na stronę internetową, na której zamieszczono informację, że jego córka zmarła w szpitalu tuż po katastrofie. Strona zawierała numer telefonu i adres prawdziwej placówki w Ofunato, ale nie zgadzało się nazwisko lekarza.
Zrozpaczony Russel skontaktował się ze swoimi przyjaciółmi w Japonii z prośbą, aby potwierdzili tragiczną wiadomość. Okazało się jednak, że wszystko jest jednym wielkim oszustwem, strona jest fałszywa, a 21-letnia Alice żyje i ma się dobrze.
Jak pisze Associated Press, po trzęsieniu ziemi w Japonii ofiarą podobnych bezmyślnych "dowcipów" padły setki osób. Tysiące ludzi wciąż uznaje się za zaginionych i niektórzy żerują na nieszczęściu ich rodzin.