📌 Ukraina ⚔️ Rosja Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 14:47

troche go poniosło

konto usunięte2014-01-12, 13:45
rozmowy w toku wersja węgierska

Gw🤬ty Armii Czerwonej, rewolucja seksualna w ZSRR

konto usunięte2014-01-12, 14:59
Interesujący komentarz użytkownika Beny Kowalski

"Gw🤬ty na kobietach w Armii Czerwonej były bardzo pospolite. Genezę tego zjawiska trzeba szukać już na początku zaistnienia komunistycznego aparatu państwowego i laickiej ateistycznej moralności. Przyczyną seksualnej wolności w laickiej i ateistycznej Rosiji Sowieckiej była kobieta, apostołka wolnej miłości, pierwsza feministka i pierwsza "ministra", nimfomanka, Aleksandra (Sasza) Kołłontaj. To ona rozpoczęła rewolucję seksualną wśród bolszewików już w 1918 roku i wznieciła w swoim narodzie ogień namiętności. W zrujnowanym, dotkniętym głodem i nędzą kraju, odbywały się seksualne bachanalia, a ich konsekwencje okazały się katastrofalne; ulicami maszerowały parady nagich ludzi, tysiące nudystów opalały się na plażach, a w Moskwie wystawnie manifestowano nowy styl życia: Członkowie Komsomołu łączyli się w miłosne komuny a bohema wymieniała się kochankami. Europejscy publicyści, głównie "lewactwo" entuzjastycznie opisywali wolność seksualną nowych ludzi radzieckich. Ba! Liberalny Zachód rozpoczął nawet turystykę seksualną! Słynny psychoanalityk Zygmunt Freud powiedział, że władcy ZSRR wykazali się mądrością dając ludziom ograniczoną swobodę seksualną. Ale Freud się mylił. W nowym kraju proletariuszy nie było żadnych ograniczeń wolności seksualnej. Tylko zwolennicy Aleksandry Kołłontaj i radziecka bohema uznawali wolną miłość za szczyt rewolucyjnej wolności. Niepiśmienna, gnębiona większość, widziała w niej pretekst do gw🤬tów na kobietach. Kołłontaj pragnęła wyzwolić kobiety i dać im prawo do wyboru partnerów na równi z mężczyznami, ale większość misjonarzy jej idei stanowili prostacy, którzy uważali wolną miłość za przyzwolenie na wcielenie prymitywnego szowinistycznego wzorca seksualności. W końcu kobiety stały się zakładnikami rewolucji seksualnej w ZSRR. I tak przywódcy Komsomołu jako pierwsi złamali ideę wolnej miłości. Wprowadzili mianowicie inicjację seksualną dla dziewcząt dołączających do ich organizacji. Mieli własne poglądy na seks i przyszłość społeczeństwa. Kobiety uważano jedynie za obiekty pożądania. Chłopcy i dziewczęta czytali Marksa i Engelsa na głos, dyskutowali o walce klas i hegemoni proletariatu, potem starannie odkładali książki i rzucali się w wir seksu grupowego. Szczególnym zainteresowaniem chłopców, cieszyły się nowe towarzyszki. Przywódcy niektórych komórek Komsomołów na wsiach wprost deklarowali: "DOŁĄCZ DO KOMSOMOŁU I DAJ SIĘ PRZELECIEĆ". Było wiele takich przypadków. Nazywało to się sprawdzianem. Niekiedy inicjacje przeprowadzano w parkach, czasem w grupie, ale niemal zawsze publicznie. Dziewczętom, które przed nią się wzbraniały odczytywano pierwszy artykuł regulaminu przyjętego przez Rewolucyjną Ligę Młodych Komunistów, z 4 listopada 1918 roku. Pod koniec lat 20 -tych artykuł ten usunięto z dokumentów, ale został odtworzony z notatek opublikowanych w 1931 roku w berlińskim biurze "Świat na Krawędzi". Oto jego fragment: "Każdy członek Komsomołu i każdy student szkoły zawodowej miał prawo zaspokoić swoje potrzeby seksualne (...)". Jeśli pragnął zbliżenia z Komsomołką, jej obowiązkiem było spełnić jego życzenia. Odmowa była niedopuszczalna. Niechęć do zaspokojenia naturalnej potrzeby działacza Komsomołu uważano za niestosowną. Kobiety, które odmawiały karcono na zebraniach młodzieżówki i często karano publicznie. Ostateczna karą było wydalenie z Komsomołu. Dziewczęta takie uważano za głupie, ciemne i ograniczone. Oskarżano je o wrogość wobec ustroju. Centralny Komitet Komsomołu regulował zwyczaje seksualne swoich członków wspólnie z władzami lokalnymi za pomocą odpowiednich praw. Np. w Saratowie miejscowe władze zatwierdziły dekret znoszący podległość seksualną kobiet. Tekst dekretu przechowywany jest w... archiwum Zarządu Federalnej Służby Bezpieczeństwa w Orle pod numerem 12554P. Oto jego fragment, tłumaczenie z fotokopii oryginału: §1. Znosi się od 1 stycznia 1918 roku prawo posiadania kobiet w wieku od 17 do 30 lat. §2. Ich dawni właściciele (mężowie) zachowują prawo do korzystania z byłych żon wedle życzenia. §7. Wszyscy inni mężczyźni mają prawo używać kobiet nie częściej niż 4 razy w tygodniu przez trzy godziny. §8. Jest to możliwe wtedy, gdy wpłacą 2% swych dochodów na fundusz "Pokolenia Ludowego". Natomiast w mieście Władimir wydano następujący dekret: "Każda samotna kobieta w wieku powyżej 18 lat, staje się własnością państwa i musi zarejestrować się w Biurze Wolnej Miłości. Następnie specjalny Komitet wydawał członkom partii kupony uprawniające do uprawiania seksu z kobietami zarejestrowanymi w tymże biurze. Dekret opublikowano w gazetach i rozlepiono na ulicach. Towarzysze uradowani z możliwości uprawiania seksu z dowolną kobietą jedynie za okazaniem certyfikatu, ustawiali się w kolejkach do magistratu, żeby go otrzymać. I tak pod Omskiem założono Okręgowy Centralny Komitet BABRASPRED, czyli "komitet dystrybucji kobiet". W BABRASPREDZIE pod Omskiem kobiety zmuszano, żeby wbrew swojej woli służyły mężczyznom. Ich oprawcy traktowali je jak swoją własność. Komitet udzielał towarzyszom partyjnym władzy seksualnej nad trzema kobietami. Szanowani rewolucjoniści byli uprawnieni do pięciu kobiet. Natomiast znajomym wydawano specjalne certyfikaty, dzięki którym mogli korzystać z tylu kobiet z ilu tylko chcieli. Poza tym "BABRASPRED" udzielał specjalnych, jednorazowych pozwoleń obywatelom, oto przykładowa treść pozwolenia: "Zarządza się, że madmłazel Krynkina Matrona będzie towarzyszyć towarzyszowi Bezgłowemu w łaźni o 4 wieczorem 18 stycznia 1924 roku". Gazeta "PRAWDA" krytykowała młodzieżówkę nazywając ją "gw🤬tochodem". Jej członkowie mieli niszczyć burżuazyjny styl życia: wpadali do domów i gw🤬cili zamężne kobiety na oczach ich mężów. Efekty seksualnego rozpasania ujawniły się już na początku lat 20 - tych, ale o tym innym razem.
Każdy już powinien wiedzieć, że gw🤬ty na kobietach w wykonaniu żołnierzy Armii Czerwonej nie były wcale rzadkością. Lecz winę za to ponosi również ateistyczna ideologia, która neguje Boga. A tam, gdzie Bóg nie jest prawem, to prawo staje się bogiem. Nasuwa się pytanie, czy sprawcy gw🤬tów byli karani? Jeśli żołnierz zgw🤬cił kobietę i miał pecha, że został rozpoznany przez ofiarę, a ta z kolei miała kogoś "wpływowego", to taki "gw🤬ciciel" był publicznie stracony przed frontem poddziału strzałem w tył głowy w wykonaniu politruka."

Co nas zabijało w XX wieku

tds19742014-01-09, 18:09
Ciekawe zestawienie - co zabijało nas w XX stuleciu. Rak płuc ma na swoim koncie niemal tyle ofiar co komunizm (94 mln).
W imię nazizmu zabito więcej niż w imię demokracji (21 mln vs 15 mln). Wśród zabójstw najkrwawsze żniwo przynieśli samobójcy (89 mln), później mordercy (58 mln) a następnie ludobójcy (30 mln). Ogólnie było to hardcore'owe stulecie - ideologie zabiły znacznie więcej niż narkotyki.





Duży rozmiar

Martwy ciąg w szpilkach

Suq-Madiq 2014-01-12, 11:31
Dlatego nikt nie szanuje CrossFiterów
W tym filmiku ucierpiała co najmniej jednak kostka.

Randka

Cwieku2014-01-09, 14:37
Nie będę zdradzał o co chodzi w filmiku, więc oglądajcie.

Bomba atomowa dla Polski

BongMan2014-01-09, 20:58
Cytat:

Taktyczna broń jądrową spowodowałaby odstąpienie od planów inwazji na Polskę - pisze Jerzy Lipka, założyciel Obywatelskiego Ruchu na Rzecz Energii Jądrowej.

Energia jądrowa ujarzmiona przez człowieka w latach czterdziestych ubiegłego wieku wykorzystana być może zarówno w celach pokojowych jak militarnych. Siła niszczenia broni jądrowej okazała się tak wielka, że zaskoczyła nawet samych jej twórców.

A przecież bomby zrzucone na Hiroshimę i Nagasaki wydają się być zabawkami zaledwie w porównaniu z dzisiejszymi ładunkami o mocy megaton. Ale paradoksalnie to właśnie ta potencjalnie niszcząca siła, unicestwiająca absolutnie wszystko i wszystkich stała się najlepszą gwarancją, że zimna wojna nie zmieni się w prawdziwą III wojnę światową.

Gwarancją pokoju opartego na strachu, śmiertelnym strachu przed wzajemnym zniszczeniem. Zniszczeniem do tego absolutnie nieuniknionym, bez żadnego ratunku, nie tylko dla milionów szarych ludzi, którzy zginęliby w pierwszej kolejności. To byłaby zagłada także dla ścisłych elit, których nie uratowałyby najlepsze i najbardziej wymyślne schrony.

Tak właśnie niszcząca moc bomb jądrowych uratowała pokój. Elity nigdy nie podejmą decyzji o zniszczeniu samych siebie, choć mogłyby wydawać rozkazy unicestwiające miliony niewinnych ludzi.

Wyobraźmy sobie bowiem, co by się stało, gdyby broni atomowej nie było, nie wynaleziono by jej, bądź pięknoduchom i naiwniakom udało się doprowadzić do atomowego rozbrojenia USA i Europy Zachodniej. Gdyby zatriumfował pacyfizm tak silny w zamożnych społeczeństwach zachodu.

Otóż wtedy nic nie uratowałoby pokoju, a dywizje pancerne i zmotoryzowane Związku Sowieckiego i jego satelitów niechybnie runęłyby na zachód, wykorzystując bezwzględnie przewagę swych sił konwencjonalnych. Pokusa zajęcia dużo słabszej Europy Zachodniej lub znacznej jej części by wykorzystać choćby zasoby gospodarcze tych krajów byłaby zbyt wielka u zgrzybiałych przywódców na Kremlu.

Czy i wówczas pacyfiści i lewactwo w tych krajach wołałoby „lepiej być czerwonym niż martwym”? Tego nie sprawdzimy. Dzięki potężnemu arsenałowi jądrowemu nie musieli być ani czerwoni ani martwi. Truizmem jest stwierdzenie, że narody nie wyciągające wniosków ze swej tragicznej przeszłości giną bezpowrotnie! A naród polski jest tragicznie doświadczony. Przegrana wojna w 1939 roku kosztowała nas nie tylko utratę niepodległości na sam czas wojny, ale na całe pół wieku.

Była to utrata niepodległości połączona z bezwzględnym wymordowaniem i wyniszczeniem elit oraz kompletnym upodleniem całej reszty polskiej nacji, zmuszonej albo do pogodzenia się z życiem w nienormalnym systemie społeczno-ekonomicznym, albo tułaczką za granicą na łasce i niełasce obcych narodów.

Ten brak elit z prawdziwego zdarzenia odczuwany jest w dużej mierze i dziś, a wiele negatywnych zjawisk które ma miejsce i dziwnych decyzji jest po prostu tego skutkiem. Mimo przynależności do NATO, sojuszu wojskowego z najpotężniejszym państwem świata, nie da się ukryć, że nigdy w historii nie nadeszła dla Polski w godzinie dziejowej próby efektywna pomoc z zachodu.

Z jednym wyjątkiem. Ten wyjątek to okres napoleoński, ale tylko dlatego, że Rosja i silne na dworze carskim stronnictwo proangielskie wciągało ten kraj w agresywną politykę przeciw Cesarzowi Francuzów i jego planom. Dla Napoleona więc nie było innej drogi niż rozprawa z Rosją oraz pozostałymi dwoma rozbiorcami Polski. A że był tyranem i imperatorem (nie bardziej jednak bezwzględnym niż inni z jego epoki) to kierował swe wojska gdzie chciał, w tym wypadku do Europy Środkowej. We własnym kraju nie pytał nikogo o zdanie, w przeciwieństwie do dzisiejszych prezydentów USA.

Wnioski z historii nasuwają się same. Konieczne jest uczynienie z jakiejkolwiek nowej agresji na nasze państwo przedsięwzięcie całkowicie nieopłacalne ze względu na potencjalne straty. Uczynić to trzeba zupełnie niezależnie od NATO-wskiego parasola, na wypadek, gdyby ten jednak zawiódł.

Problem energetyki jądrowej jako zupełnie nowego działu gospodarki upolityczniony został na przełomie lat 80-tych i 90-tych zeszłego wieku. Wtedy to Zieloni wraz z węglowym lobby zatrzymali program i przy wydatnej pomocy ówczesnych tzw. „elit” doprowadzili do zupełnego zniszczenia powstającej pierwszej polskiej elektrowni jądrowej.

Prowadziło to do utrwalenia zacofanej struktury naszej gospodarki zdominowanej przez spalanie węgla. Tak wtedy jednak jak i teraz sprawa energetyki jądrowej rozpatrywana była pod kątem ekologicznym raczej i ekonomicznym, nie zaś w aspekcie militarnym.

Absolutnie nie chodzi o natychmiastowe wyprodukowanie broni jądrowej, tego zabraniają międzynarodowe traktaty i umowy, które Polska ratyfikowała. Kwestia jest inna. Energetyka jądrowa, gdyby była w Polsce systematycznie rozwijana, z perspektywicznym przejściem na własne reaktory IV generacji, sprzyjałaby także rozwojowi ogólnego potencjału jądrowego kraju. Z czasem (przy wielu elektrowniach) opłacalne zaczęłyby być także własne zakłady wzbogacania Uranu pracujące na własnym surowcu, który dla potrzeb reaktorów lekkowodnych należy wzbogacić z początkowego poziomu 0,7 % do poziomu 3,5 % udziału Uranu 235.

Starsza metoda to metoda dyfuzji, pobierająca duże ilości energii, nowsza metoda wirówkowa jest znacznie bardziej oszczędna, ale wymagająca osiągnięcia szybkości wirowania rzędu 50 – 70 tys obrotów na minutę. Tym samym podniesienia częstotliwości prądu z 50 – 60 Hz do ponad 600 Hz.

Mając już takie zakłady można je w razie potrzeby rozbudować dodając kolejne zestawy wirówek, tworząc układy bardziej skomplikowane i przeznaczone do dalszego wzbogacania. Po to by osiągnąć poziom nawet powyżej 90%, potrzebny do zbudowania taktycznej broni jądrowej.

W tym miejscu moglibyśmy się zatrzymać. Bez produkowania samej broni. Do czasu aż sytuacja międzynarodowa wokół Polski zaostrzy się na tyle, że trzeba jednak będzie sięgnąć po te ostateczne argumenty i wtedy już bez oglądania się na międzynarodowe traktaty, albowiem niepodległość nie ma swojej ceny.

Taki właśnie potencjał należy zbudować, w sferze logistycznej, organizacyjnej, technicznej i naukowej. To wymaga wpierw systematycznego rozwijania energetyki jądrowej dla celów cywilnych, reaktorów dużej mocy. Jak te planowane na Pomorzu. Także małej mocy, wykorzystywanych do produkcji skojarzonej ciepła i energii elektrycznej - w tym głównie dla celów przemysłowych.

Bez tego nigdy nie osiągniemy odpowiednich możliwości, aby w stosunkowo krótkim czasie własną broń jądrową zbudować. A z pewnością w razie zagrożenia nigdzie jej nie kupimy. Stare dobre przysłowie mówi: Chcesz pokoju, to szykuj się do wojny! Z czym jednak? Naszą 100 tysięczną armią zawodową? W samym tylko Okręgu Kaliningradzkim stacjonuje pięć razy tyle wojska.

Słabym lotnictwem i marynarką? Co zwojujemy? Już sama świadomość u potencjalnego agresora, że możemy mieć taktyczną broń jądrową spowodowałaby odstąpienie od planów inwazji. Taka broń gwarantuje nam niepodległość, bo historia nie zna przypadku ataku na kraj posiadający taką broń. Wyjątkiem są ataki terrorystyczne.

Oprócz tego energetyka jądrowa będzie odpowiedzią na inne zagrożenie. To zagrożenie jawi się od dłuższego czasu bardzo realnie w wyniku kontynuowania strategii opierającej naszą elektroenergetykę na spalaniu węgla, a produkcji ciepła pospołu na węglu i rosyjskim gazie.

Kontynuowanie węglowej strategii jest krótkowzroczne i szkodliwe dla bezpieczeństwa energetycznego z racji przegrywania rynkowej konkurencji przez rodzimy węgiel z tym sprowadzanym z zagranicy. Jedyna energetyka węglowa w Polsce jaka się ekonomicznie opłaca poza Śląskiem to energetyka oparta o surowiec z zagranicy – USA, Australii, RPA, a także Rosji i Ukrainy. I to mimo gigantycznych dotacji jawnych i ukrytych dla polskiego węgla.

Taka polityka jedynie utrwalać będzie naszą energetyczną zależność, a wtedy i niepodległość staje pod znakiem zapytania. Energetyka odnawialna będąc zależna od warunków atmosferycznych jest bardzo niepewna. Ze współczynnikiem wykorzystania mocy na poziomie 17% też takiej niezależności nie zapewni. I to mimo szumnych propagandowych haseł.

Wręcz przeciwnie, oznaczać będzie konieczność zwiększonego importu gazu gdyż w niesprzyjających warunkach pogodowych (wiatr za silny bądź za słaby, ciemne dni) potrzebne jest ur🤬amianie mocy zastępczej. Mogą to być tylko elektrownie gazowe z racji możliwości ich szybkiego uruchomienia! A zatem pogłębianie zależności od Gazpromu.

Nadzieje związane z gazem łupkowym są duże, ale już dziś wiadomo, że gaz ten nie będzie tak tani jak w USA z racji głębszego usytuowania złóż. Nie wiadomo przy tym ile go jest tak naprawdę. Jeśli sprawdzą się optymistyczne prognozy, należy pomyśleć o eksporcie, który mógłby być jedynym skutecznym sposobem zasypania dziury emerytalnej.

W każdym razie sam gaz też niezależności energetycznej nie zapewni w sytuacji gdy Polsce potrzebna będzie duża ilość taniej energii elektrycznej. Na dodatek stabilnej cenowo. Takiej stabilności gaz nie zapewnia z racji dużego udziału ceny paliwa w cenie energii (energetyka gazowa 60%, jądrowa poniżej 10%).

Natomiast energia jądrowa owszem tak. Dlatego każda próba rozwoju Polski bez energetyki jądrowej jest fikcją, zamiataniem zasadniczych problemów pod dywan, triumfem ideologii bądź wąskich egoistycznych interesów nad zdrowym rozsądkiem i dobrem kraju.

Jerzy Lipka jest założycielem fundacji 
Volenti Non Fit Iniuria oraz Obywatelskiego Ruchu na Rzecz Energii Jądrowej


ekurjerwarszawski.pl/edukacja/2002/lipka-polska-powinna-miec-potencjal...
Co o tym sądzicie?

Prostytucja w Auschwitz

konto usunięte2014-01-12, 13:20
W największym niemieckim obozie funkcjonował dom publiczny dla więźniów. Do niedawna był to temat tabu, o którym nie wolno było głośno mówić. Pracowały w nim Polki i Niemki, które zgłaszały się na ochotnika. Dla kobiet znajdujących się na granicy śmierci głodowej, wyczerpanych z powodu katorżniczej pracy, prostytucja była sposobem na przetrwanie. Kilkanaście kobiet obsługiwało do 150 klientów w ciągu kilku godzin. Po wojnie były jak ludzkie wraki, mimo to zostawiono je bez pomocy.
Cena: 2 marki.
Czas: 15 minut.
Pozycja: klasyczna.
Zabezpieczenie: brak.
Tak wyglądały wizyty w burdelu na terenie Auschwitz. Jeżeli można je z czymś porównać, to chyba tylko z pracą na taśmie w fabryce. Przed drzwiami pokojów ustawiali się w kolejkach więźniowie. Rozlegał się dzwonek - pierwszy szereg wchodził do środka. Mężczyźni zdejmowali spodnie i robili swoje. Po kwadransie rozlegał się kolejny dzwonek, mężczyźni wciągali spodnie i wychodzili na zewnątrz. Do wejścia szykował się kolejny szereg.

W drzwiach każdego z pokojów znajdował się wizjer, przez który na wszystko patrzyli esesmani. Chodziło o to, by więźniowie nie rozmawiali z prostytutkami i przypadkiem nie kopulowali z nimi w różnych pozycjach. Każda pozycja poza klasyczną uznawana była bowiem za przejaw seksualnego rozwydrzenia niezgodnego ze zdrowym narodowo-socjalistycznym światopoglądem. Strażnicy czuwali również nad tym, by więźniowie zdejmowali buty.

Wizyta w obozowym burdelu, nazywanym przez Niemców "puffem", nie miała więc na celu intymnego zbliżenia kobiety i mężczyzny, ale raczej mechaniczne rozładowanie napięcia seksualnego. Gdy sześć lat temu po raz pierwszy pisałem o tej sprawie, udało mi się dotrzeć do jednego z więźniów Auschwitz, który korzystał z usług obozowych prostytutek i zgodził się o tym opowiedzieć. Mężczyzna ten od roku już nie żyje.

- Na dole stał wyznaczony więzień funkcyjny - mówił w roku 2007. - Wręczało mu się talon. Potem szybka kontrola weneryczna i dyżurujący esesman wyznaczał odpowiedni pokój. Dostawało się numerek i szło na piętro. Każda dziewczyna miała swoje pomieszczenie. Pokoje urządzone były tak jak w normalnym domu. Łóżko, jakiś stolik, firanki. Dziewczyny były ubrane bardzo ładnie, w cywilne przyzwoite ubrania. Nikt, kto nie spędził kilku lat za drutami, nie zrozumie, jakie wrażenie mógł wywoływać w nas taki widok. Po stosunku sanitariusz dezynfekował członka jakimś płynem i szło się z powrotem do baraku.

Dwumarkowy talon więźniowie otrzymywali w nagrodę za ofiarną pracę czy dobre sprawowanie. Burdel był bowiem częścią wprowadzonego przez Heinricha Himmlera systemu motywowania więźniów. Seks miał być nagrodą zachęcającą do dalszej pracy. System ten nazywano "Frauen, Fressen, Freiheit", czyli "Kobiety, Żarcie i Wolność". Historyk Agnieszka Weseli podkreśla jednak, że nazwa ta była często przekręcana na "Fressen, Ficken, Freiheit", czyli "Żarcie, Pieprzenie i Wolność".
Jak podkreślają historycy, w całym przedsięwzięciu chodziło nie tylko o zwiększenie wydajności pracy więźniów, ale także o przeciwdziałanie homoseksualizmowi, który szerzył się wśród więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych. W sumie burdele działały w około 10 kacetach. Ten w Auschwitz został założony latem 1943 r. Znajdował się na pierwszym piętrze w bloku numer 24. To pierwszy budynek po lewej stronie za bramą z napisem "Arbeit macht frei".

Na parterze znajdowała się kancelaria, na górze zaś było wiele małych pokoików, w których prostytutki przyjmowały klientów. Dom publiczny działał przez dwie-trzy godziny po wieczornym apelu.

Naraz w bloku 24 pracowało kilkanaście kobiet. W sumie przez obóz mogło się ich przewinąć kilkadziesiąt. Kim były? Z pochodzenia były to głównie Niemki i Polki. Oczywiście więźniarki. Teoretycznie, jako nieczyste rasowo, w burdelu nie mogły pracować Ż__ówki. Praktycznie zdarzały się i kobiety tej narodowości. Część z nich była zawodowymi prostytutkami. Były oznaczone jako ASO, czyli element aspołeczny. Za drutami wykonywały więc tylko swój zawód.

Część z nich jednak wcześniej z prostytucją nie miała nic wspólnego. Kobiety te zgłosiły się dobrowolnie podczas rekrutacji urządzanej w barakach. Dlaczego? Po prostu chciały przeżyć. Znajdowały się na granicy śmierci głodowej, wyczerpane z powodu katorżniczej pracy, zawszone, brudne, bite przez kapo i strażników. Esesmani obiecywali zaś, że w bloku 24 dostaną białe pieczywo, będą mogły odpocząć i wkrótce zostaną wypuszczone na wolność. Prostytucja była sposobem na przeżycie.

Agnieszka Weseli dotarła do następującej relacji byłej więźniarki: "Kiedyś ogłoszono, że poszukują chętnych do lekkiej pracy, ona się zgłosiła. Nie wiedząc, co to jest. Przyjął ją lekarz esesman. Kiedy ją zbadał, powiedział: Czy ty wiesz, gdzie pójdziesz? Ona mówiła: Nie, nie wiem, mówili, że do lekkiej pracy, gdzie będzie dużo chleba. Więc on jej mówił: Słuchaj, ta praca będzie polegała na tym, że będziesz miała do czynienia z mężczyznami, a poza tym jest taka rzecz, że będziesz miała przeprowadzony zabieg, który pozbawi cię możliwości macierzyństwa. Zastanów się, bo istnieje szansa przeżycia obozu, jesteś młoda, zapragniesz być matką - a wtedy to będzie już zupełnie niemożliwe. Ona mówiła - a co tam matką, matką. Ja chcę chleba". Zdarzył się nawet przypadek, że do pracy w bloku 24 zgłosiła się dziewica...
Chociaż obietnica wcześniejszego wypuszczenia na wolność nie została dotrzymana, sytuacja kobiet, które trafiły do obozowego burdelu, rzeczywiście się poprawiła. Dostawały porcje zgodne z przydziałem esesmanów (inni więźniowie nazywali te porcje "k🤬ią michą"), przyzwoitą bieliznę i ubrania. Te ostatnie pochodziły z Kanady. Czyli z miejsca, gdzie trafiały ubrania odebrane na rampie ludziom idącym do komór gazowych. Obozowe prostytutki mogły się malować, palić papierosy i codziennie myć.
Był to więc inny świat i część kobiet nie ukrywała zadowolenia z powodu wyrwania się z baraków oraz raptownej poprawy sytuacji. - Pamiętam, że jak przechodziliśmy koło tego budynku, idąc do pracy, dziewczyny wychylały się z okien. Machały do nas, posyłały nam całusy. Wyglądały bardzo ponętnie. Oczywiście chłopacy odpowiadali tym samym i wkrótce robiło się zbiegowisko - opowiadał mi jeden z byłych więźniów Jerzy Bielecki (numer obozowy 243).

Gdy kobiety zostały sprowadzone do bloku numer 24, Wydział Polityczny obozu kazał zrobić im fotografię. - Przyszły do mnie roześmiane, rozluźnione. Bardzo ładne. Żartowały i piszczały przed obiektywem. Osiem Polek i siedem Niemek - opowiadał zaś Wilhelm Brasse (numer 3444), słynny, nieżyjący już dzisiaj fotograf z Auschwitz. - Rozmawiałem z nimi. Były zadowolone, bo dano im nadzieję - dodał.

Zgodnie z zasadami rasowymi, które obowiązywały nawet w burdelach, Niemcy mogli korzystać tylko z usług niemieckich prostytutek, a Polacy wyłącznie z polskich. - Tak było jednak tylko w teorii. W praktyce więźniowie chętnie wymieniali się numerkami. Szczególnie chętni do takich wymian byli Niemcy. Polki były chyba ładniejsze - opowiada Brasse. Inne relacje potwierdzają te słowa. Niemki były na ogół tłustymi, mało apetycznymi blondynkami. Polki były zaś zgrabne i pociągające.

Praca w obozowym burdelu tylko z pozoru była jednak lekka. Dziennie przez blok 24 w Auschwitz przewijało się od kilku do 150 więźniów. Oznacza to, że kobiety musiały czasami spać nawet z ośmioma klientami w przeciągu kilku godzin. SS nie przejmowało się specjalnie ich zdrowiem i bezpieczeństwem. Więźniom nie rozdawano prezerwatyw, więc często zdarzały się przypadki zajścia w ciążę (nie we wszystkich obozach sterylizowano prostytutki).

Wtedy kobiety poddawano rutynowym aborcjom. Zabiegi przeprowadzane były od niechcenia, w prymitywnych warunkach przez obozowych lekarzy. W efekcie bardzo często kobiety były nieodwracalnie okaleczane. Brutalnie obchodzono się z nimi również wtedy, gdy zarażały się od więźniów chorobami. Błyskawiczne leczenie i z powrotem do pracy. I tak w kółko przez kilka lat. W efekcie kobiety wychodziły z Auschwitz jako ludzkie wraki.

Po wojnie miały problem z ułożeniem sobie życia. Żadna nie miała dzieci. Borykały się z różnymi problemami natury psychicznej. To naprawdę było dla nich tragiczne doświadczenie. To one były największymi ofiarami tego procederu. Niestety, zarówno więźniowie, jak i historycy traktowali je z pogardą oraz lekceważeniem. Na ogól nazywali je dz🤬kami i traktowali jako część załogi obozu. Podobną logikę przyjęły po wojnie władze RFN. Te kobiety, które przełamały wstyd i wystąpiły o odszkodowanie, zostały odprawione z kwitkiem. Uznano bowiem, że pieniądze im się nie należą, bo przecież dobrowolnie zgłosiły się do pracy w obozowych burdelach. Tego, że nie miały wyboru, nie uwzględniono.
Piotr Zychowicz, Historia do Rzeczy
Cytat:

Przedstawiciel rosyjskiej Cerkwi prawosławnej Wsiewołod Czaplin zasugerował przeprowadzenie referendum w kwestii karania za homoseksualizm. - Takie kontakty powinny być całkowicie wykluczone z życia społeczeństwa - stwierdził.



google + "rosja referendum w sprawie homoseksualistów"

Można ?

Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 6 miesięcy. 6,00 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem