📌 Ukraina ⚔️ Rosja Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 11:34
Nowy rok się zaczął więc czas na podsumowania:

"Ostatnio Joemonster.org opublikował listę 10 najbardziej zawstydzających pojazdów ostatniej dekady. Z listą tą nie zgadzam się w większości przypadków. Dlatego też postanowiłem zrobić własną kontrlistę. Jednak zanim przedstawię 10 naprawdę najbardziej zawstydzających samochodów ostatniej dekady, trzeba uściślić kryteria, jakimi się kierowałem.
Po pierwsze, ostatnia dekada to dla mnie lata modelowe 2003-2013. Więc dalibuk nie wiem, co na liście Joemonstera robią takie modele z lat 90. jak Multipla czy Smart ForTwo.
Po drugie, z tego co widzę, Joemonster przyjął sobie za pewnik, że zawstydzające jest to, co powoduje, że jesteś podejrzewany o bycie gejem. Moim zdaniem nieporównanie bardziej zawstydzające od bycia gejem jest bycie idiotą. Dlatego poniższa lista może być roboczo nazwana „10 samochodami, które powodują, że wyglądasz na kretyna w towarzystwie” – nawet jeśli to wyglądanie na kretyna nie zawsze jest realnie uzasadnione walorami pojazdu. No, to lecimy. Fasten sitbelt i takie tam.
EDIT: Jak słusznie napisał w komentarzach „Yossarian”": nie chodzi tu o to, co złomnik lubi, tylko o to, jak wg. złomnika jawi się kierowca danego auta reszcie społeczeństwa.

10. Lancia Voyager
Nie zrozumcie mnie źle. Tym samochodem świetnie się jeździ i jest niesamowicie, skandalicznie wręcz wygodny. Problemem jest wizerunek. Nikt nie zdziwi się, kiedy w towarzystwie powiesz, że swoją trójkę dzieci wozisz Voyagerem. Ale którym Voyagerem? Dopóki masz Chryslera, nie ma kłopotu. Gorzej, jak musisz się przyznać, że jeździsz Lancią. Automatycznie otrzymujesz łatkę motoryzacyjnego świra i pojebusa. Uczciwy, normalny człowiek jeździ Woldzwagenem, Oplem, Fordem, ewentualnie Reno. Ale Lancią to jeżdżą tylko ci, no, wiecie – alfiści. A wiecie, co jest w tym najgorsze? Że to prawda. Za nic w świecie nie kupiłbym sobie nowej Lancii. Można mieć Lancię Aprilię, Flavię, Asturię, Flaminię, a nawet Themę, najlepiej w wersji-fantom czyli flaki od 8.32, ale buda od kombi. Ale nie można pójść do salonu i wspomóc durnego planu (lub też braku planu, co jest jeszcze gorsze) pana Marchionne, żeby z Lancii zrobić euro-Chryslera. Nie można, bo w ten sposób wbija się gwóźdź do trumny tej marki z jeszcze większą siłą. I przyznając się, że kupiłeś Lancię Voyager, musisz się wstydzić dwojako: przed nieznawcami motoryzacji, że jesteś świrem, a przed znawcami – że wspomagasz własnymi pieniędzmi zarzynanie legendarnej włoskiej marki.


9. Chevrolet Aveo
Zasadniczo nic nie mam do Aveo i w ogólności nie jest to zły wóz, pod jednym warunkiem – że masz 80 lat, jeździsz nim „na działeczkę” a do posiadania Aveo przyznajesz się wyłącznie na spotkaniach klubu kombatanta ZBOWiD-u. Jeśli natomiast kupiłeś sobie Aveo będąc człowiekiem w średnim wieku, lub niedaj panieborze w młodości, to wstyd na całej linii, ponieważ w ten sposób pokazujesz, że jesteś mentalnym grzybem. Aveo to motoryzacyjny odpowiednik telefonu Emporia zaprojektowanego specjalnie dla starszych ludzi. Takie rzeczy też są potrzebne i mają uzasadnienie, dokładnie tak samo jak dziecięce zabawki. Ale do pracy raczej nie jeździsz samochodzikiem na pedały dla 5-latków, więc nie powinieneś robić tego samego autem dla 80-latków.


8. Toyota Prius
Problem z Priusem polega na tym, że ja bym nim jeździł, mimo że faktycznie jest autem zawstydzającym. Przyznanie się w towarzystwie że masz Priusa wyzwala następujące reakcje: 1. „Dałeś się nabrać na tę ekopropagandę? Przecież to oszustwo”, 2. „Nie boisz się, że zacznie sam przyspieszać?” i 3. „To jednorazówka, gówniany sprzęt, mój Opel Astra wytrzyma trzy razy tyle!”. Niestety tego typu opinie formułują w równej mierze ci, którzy na motoryzacji się nie znają, jak i ci, którzy twierdzą że się znają. Bardzo mało kto tak naprawdę jeździł, użytkował, eksploatował samochód hybrydowy z napędem Toyoty lub a’la Toyota i nie ma pojęcia jak dobrze się tym jeździ. Trzeba być już naprawdę uważnym czytelnikiem niemieckich zestawień bezawaryjności, żeby zauważyć, że Prius regularnie otwiera listę najbardziej niezawodnych samochodów i że 300 tys. km nie robi na nim wrażenia, a amerykański Craigslist ugina się od Priusów z przebiegiem 300 tys., ale mil – i one nadal jeżdżą i nic im nie jest. A zatem wstydzić się oczywiście powinni ci, którzy nie rozumieją, że Prius pod wieloma względami bije na łeb tradycyjne auta i jest 5 x bardziej wytrzymały niż cokolwiek co ma turbo + wtrysk bezpośredni, ale rzeczywistość jest jaka jest, dominuje mentalno-medialna cebula i stąd miejsce na tej liście dla Priusa.


7. Renault Laguna II
Na tej liście potrzebny był jakiś samochód francuski. A nic nie jest bardziej zawstydzające niż Laguna II z 1.9 dCi pod maską. To oczywiście dlatego, że nawet przeciętny znawca motoryzacji wie, że to glut i królowa lawety. Przyznanie się do jeżdżenia Laguną powoduje, że wychodzi się na głupka, który żyje w umysłowym rezerwacie i kupił samochód, o którym wszyscy wiedzą, że nie należy go kupować. Tyle społeczny stereotyp: a jak jest naprawdę? Naprawdę jest tak, że Laguna nie jest jakoś szczególnie gorsza od pozostałych samochodów tej klasy, chociaż rzeczywiście wczesny 1.9 dCi nie należy do arcydzieł techniki. Największym wstydem jest to, że ktoś kupując nową Lagunę II 1.9 dCi w salonie naprawdę uwierzył w zalecenie serwisowe dotyczące wymiany oleju co 30 tys. km. Do tej pory jeździłeś dieslem-kapciem w którym wymieniałeś olej co dychę. Teraz kupujesz sobie Lagunę, w której producent proponuje wymianę oleju trzykrotnie rzadziej i nie zapala ci się żadna czerwona lampka, że coś jest nie tak? Wierzysz, że po trzykrotnie dłuższym dystansie ten olej dalej będzie tak samo dobry? No cóż, następnym krokiem już jest tylko uwierzenie w to, że korporacje chcą twojego dobra, a ten Prince Ngobo Akwakwe Mukharjee naprawdę chce ci przelać 15 milionów dolarów U ES A.


6. VW Passat B6
Do samego Passata trudno mieć zastrzeżenia. Z wyjątkiem tej feralnej pompy oleju. No i tych awarii blokady kolumny kierowniczej. I tego hamulca pomocniczego elektrycznego nieodpuszczającego. I tych pompowtryskiwaczy. No dobra. Do Passata trudno NIE MIEĆ zastrzeżeń, ale to nie te zastrzeżenia powodują, że w towarzystwie powinieneś raczej kłamać, że codziennie czekasz pół godziny na autobus, niż przyznawać się, że jeździsz czarną beszóstką w tedeiku. Oczywiście nie dotyczy to towarzystwa, które przybyło na wesele np. w Bełżycach, Wągrowcu lub Świebodzinie. Jednak zasadniczy problem z Passatem jest taki, że kojarzy się z lipnym, nadmuchanym prestiżem. Jest to samochód, który stał się ikoną „powiodło mi się w życiu”. Żadna wizualizacja nowej inwestycji (tak się nazywa każdy nowy blok z lanego betonu), żadna reklama osiedla „Splendor Villa” ani „Zielona Fawela” nie może obejść się bez szczęśliwej rodziny w Passaciku B6, gdzie rodzice wyglądają jak rodzeństwo swoich dzieci. Kupując B6 wpisujesz się w trend „chcę być człowiekiem sukcesu”, a B6 ma ci w tym pomóc jako samospełniające się proroctwo. Niestety jedyne prawdziwe i spełniające się proroctwo w stosunku do B6 jest takie, że ta krypa będzie więcej stać w warsztacie niż jeździć, a twój sukces życiowy będzie mierzony wysokościami rachunków za naprawę.


5. Mini Coupe
Nie Roadster, o którym pisze Joemonster, ale Coupe jest najgłupszym, najgorszym i najbardziej zawstydzającym modelem Mini. Już tłumaczę dlaczego: otóż już normalne Mini, takie po prostu Mini Cooper, albo Cooper S, jest samochodem sportowym ze swojej natury: małe, zwinne, szybkie, typowe lekkie auto usportowione. I co robi producent? Robi z niego coupe, żeby było takie jeszcze bardziej sportowe, przynajmniej z wyglądu, bo jeździ dalej tak samo. Robi coupe z coupe. Genialne. Adidas powinien zrobić do tego kurtkę z sześcioma paskami, żeby podwoić efekt trzech pasków. A Audi powinno wypuścić w odpowiedzi model, w którym nawet napęd quattro ma swój mały oddzielny napęd quattro i w ten sposób powstaje samochód z napędem 8×4.


4. Alfa Romeo Brera
O mój borze, jestem taki alfista, jeżdżę ostatnim prawdziwym coupe Alfy Romeo, wow, uszanowanko.
…NOT!
Ostatnie coupe Alfy Romeo jakie pamiętam to było SZ. Brera to żart, ale żart Strasburgera. Nieśmieszny i niestety o przewidywalnej płencie. Wygląda jak świnia-knur-tucznik w faszystowskim mundurze. Jest po prostu 159-tką (BTW: 159 to akurat fantastyczny samochód) uciętą w połowie, z idiotycznie długimi drzwiami, ciężką, paliwożerną, nieskręcającą zatuczoną stertą żelaza i plastiku, w której jest tyle włoskiego ducha i polotu co dobroci i empatii u byłego premiera Jarosława. Ten włoski czołg zwykle ma pod maską diesla i przedni napęd, cóż za wspaniała konfiguracja do prawdziwego włoskiego coupe! Brakuje jeszcze tylko haka holowniczego, żeby można było podczepić przyczepkę, na którą zapakuje się ego właściciela. Przyznanie się w towarzystwie do jeżdżenia Brerą może być co najwyżej przyjęte z politowaniem, typu „każdy ma swoje wady, no jeździ Brerą, trochę kiła, ale to porządny człowiek”.


3. BMW X6
Prasa motoryzacyjna często rozpływa się w zachwytach nad BMW, że oni tam tak wynajdują kolejne nisze i właśnie X6 jest takim niszowym modelem, który odniósł niespodziewany sukces. No normalnie ręce mnie spuchli od klaskania. To, że jakaś firma potrafi doić klientów ze studziesięcioprocentową skutecznością niekoniecznie jest powodem do dumy. A jeśli chodzi o nisze, to na pewno jest jeszcze sporo ciekawych i nieodkrytych. Np. porno dla miłośników kolejnictwa, gdzie na ekranie leci sobie akcja, tyle że w kabinie maszynisty, a narrator opowiada o szczegółach technicznych lokomotywy ST44 „Gagarin”. Albo kanapki z dżemem i musztardą. Normalny człowiek powie, że są obrzydliwe, ale gdyby zrobiło je BMW, to byśmy się dowiedzieli, że są niszowe. Dokładnie tak samo jest z X6. Ono jest po prostu ohydne i niepraktyczne, a jego „niszowość” objawia się w tym że ma debilnie poprowadzony dach, przez co z tyłu kanapa jest wygodna jak średniowieczne łoże tortur. Wisienką na torcie z musztardą są trzy turbosprężarki w wersji o wieśniackim oznaczeniu X6 M50d – to brzmi jak oznaczenie jakiegoś ciągnika albo kombajnu do zbioru kartofli. Weź to powiedz w towarzystwie: czym jeździsz? No, takim X6 M50d triturbo. Beka na resztę wieczoru gwarantowana, w najlepszym razie będą ci dogryzać żebyś koniecznie poszedł sprawdzić czy nie wyrosła ci czwarta turbosprężarka przez pączkowanie.


2. Porsche 911

Kupujesz Porsche 911. Jak sądzisz, co ono mówi o tobie? Wiem: że masz klasę i styl, że lubisz sportową jazdę, że doceniasz dziedzictwo marki Porsche, że jesteś mentalnym krewnym Waltera Rohrla. Jak jest naprawdę? Porsche 911 mówi o tobie tak: nie masz pojęcia co robić z pieniędzmi oraz nie masz pojęcia o motoryzacji. Kupujesz Porsche, bo to „pewniak” – jak można zdissować kogoś za to, że kupił Porsche? W końcu Porsche to motoryzacyjna świętość. Wiecie, to ten producent SUV-ów i 4-drzwiowych liftbacków, który tłucze ten żenująco przestarzały model 911 od 50 czy 60 lat ubierając go ciągle w nowe nadwozia i nowe systemy elektroniczne, przez co to auto nie jest ani nawiązaniem do klasyki, ani nie jest nowoczesne i konstrukcyjnie przełomowe jak np. GT-R. Myślę, że najwyższy czas, żeby Porsche opracowało swój najgorzej sprzedający się model według jakiejś nowej koncepcji. Już nawet Volkswagen dawno odszedł od ideałów Garbusa. Myślę też, że najwyższy czas, żeby ktoś powiedział ludziom, którzy kupują sobie nowe 911: to, że dupy same wskakują wam do środka, nie oznacza, że wieczorem dacie sobie radę bez paru niebieskich tabletek.


1. And the winner is…
Cóż, nie mogło być inaczej…
MERCEDES CLA.

Chcesz małego praktycznego Mercedesa? Jest klasa A. Chcesz średniej klasy sedana? Za moment debiutuje nowa klasa C, i powiadam Wam, będzie ociekać zajebistością, gdyż już ją widziałem i bardzo, ale to bardzo jest na co czekać. Chcesz coupe? I taki samochód znajdziesz w ofercie Mercedesa. No to niech ktoś mi wytłumaczy jak prostemu zjadaczowi krupniku: po co kupować nieproporcjonalnego sedana z przednim napędem, z bardzo małą ilością miejsca z tyłu, z koszmarną widocznością, silnikami dalekimi od spełnienia oczekiwań względem osiągów, a przede wszystkim idiotycznie drogiego? Model który jakoś jeździ to dopiero dwulitrowe turbo CLA 250 za, uwaga, 155 tys. zł. Reszta wersji ma osiągi normalnego kompaktowego sedana, a nie „coupe”. No właśnie – dałeś się nabrać, że ta fura to naprawdę coupe? Podążyłeś za najnowszym krzykiem mody, chcąc się „wyróżnić” jak kilkanaście tysięcy podobnych baranów, kupujących identyczne samochody z taśmy za ciężkie pieniądze, sądząc że w ten sposób się wyróżnią? Łoiłeś soczek w Stacji Mercedes przez całe lato, gapiąc się na swojego CLA? Niestety, pragnę poinformować, że w takiej sytuacji przepadasz i w rankingu Joemonstera, i w niniejszym zestawieniu złomnika, ponieważ wszystko wskazuje na to, że zarówno jesteś metroseksualny, jak i metroumysłowy. A to już naprawdę połączenie słabe jak bazowa wersja CLA, która do setki potrzebuje bite 10 sekund.

"
źródło:
zlomnik.pl/index.php/2013/10/31/10-naprawde-najbardziej-zawstydzajacyc...
Zupełnie przypadkiem napotkany patrol policji kontrolujący łosia



ukryta treść
A poważnie to przyj🤬 w niego ten czerwony pickup widoczny na początku.

Słonik

normale2014-01-08, 12:33
Jest to słonik Zombie

Ukryta prawda? Normandia.

konto usunięte2014-01-08, 15:15
Temat ten nie ma na celu rodzenia w Waszych głowach nowych teorii spiskowych. Chcę wam przedstawić tylko fakt, który mną osobiście wstrząsnął. Nie od dziś słyszy się o Masonach, całkiem możliwe, że to kolejny dowód na to, że wojny są podstawione i opłacone by zmienić porządek świata. Szarzy ludzie nie odgrywają w nich żadnej roli, są tylko myszkami biegającymi w klatce podczas gdy w koło dzieję się jeden wielki eksperyment.



Normandia, plac zabaw dowódców i setki rozsypanych punktów, które miały być zdobyte lub zmiecione z powierzchni ziemi. Sam plan i przed atak nie był jednak w żadnym stopniu przygotowujący do dnia samego najazdu czego skutkiem była jedna wielka rzeź białych myszek, mordowanych seriami zastrzyków z pocisków obrońców wybrzeża. Jednak nie będę się tutaj rozpisywał jak to przebiegało, każdy o tym wie.

Przechodząc do sedna, na cześć żołnierzy poległych w boju w spadku od historii dostaliśmy las białych krzyży (cmentarz, który miał być tylko tymczasowy) oraz wielkie, długie tablice z Nazwiskami ludzi wypełniających rozkazy.




Wszystko wygląda pięknie, tylko kto to zafundował i kto za tym wszystkim stał? Czy prawda nie jest naciągnięta? Jak na „artystów” przystało na awersie czy rewersie „pracy” zawsze umieszczony jest podpis. Tutaj na froncie takowego nie ma, droga przy Nazwiskach wiedzie do przodu, odciągając uwagę od tego co kryje się za tą całą otoczką. Mój brat zafascynowany faktem, że miał możliwość wybrania się do Normandii postanowił obejrzeć wszystko jak najdokładniej potrafi. Razem ze znajomym odbili z utartej ścieżki w prawo i co zobaczyli na tyłach murów? Za żywopłotem, dość wysoko, schowany był bardzo znajomy znak, mianowicie:




Nasi kochani Masoni, układający życie każdemu z Nas, decydujący o wszystkim. Każdy z Was o tym wie, ale czy do cholery ktoś kiedyś próbował coś zrobić? Jesteśmy tacy sami jak politycy, siedzimy i nie kiwamy palcem, przyzwyczajając się do porządku jaki panuje. Jak potulne pieski, które dają się udomowić do ostatniej kropli krwi. Nie dajmy sobie wejść na głowę, ruszmy tyłki, tłuste czy nie i zacznijmy coś robić. Nie bądźmy „typowymi Polakami”, którzy budzą się dopiero wtedy gdy jest już za późno.

I nie mówcie, że dopiero co założyłem konto. Nie jest pierwsze i nie ostatnie, obserwuję tą stronę od kilku lat i pomyślałem, że warto jest podzielić się tym „ukrytym logiem największej firmy świata” z Wami wszystkimi. Pozdrawiam.

Wyrażam również zgodę na dalsze przesyłanie dwóch ostatnich zdjęć zawartych w temacie.

Seks w plenerze

~CrazyEdek2014-01-08, 14:04
nie ma takiego j🤬ia

Bestialstwo ludzi, tortury i śmierć

konto usunięte2014-01-08, 13:36
Witam, w tym temacie przedstawię wam do jakiego bestialstwa był zdolny człowiek na przestrzeni wieków, a nawet tysiącleci. Będzie to raczej ostatni temat z tej dziedziny jaki napiszę. Także, zachęcam do czytania . Przedstawię wam tutaj na początku kilka postaci historycznych i nietypowych egzekucji i torturom jakim zostali poddani. Później zajmę się opisaniem przeróżnych chorych tortur z przestrzeni różnych epok które przeważnie doprowadzały do śmierci w katorgach.

Dzięki za zainteresowanie, jak ktoś nie widział, zapraszam:
Część pierwsza: TUTAJ
Część druga: TUTAJ

Jeśli zraziła Cie obszerność pierwszego tekstu, przejdź niżej do drugiej części artykułu, ale polecam przeczytać

Ok, zaczynajmy tak jak wspominałem opiszę kilka ciekawych postaci, a mianowicie w jaki zwyrodnialski sposób dokończyli żywota.

św. Andrzej Bobola

Ponoć jego egzekucja była jedną z najbardziej krwawych i masakrycznych jakie wykonano kiedykolwiek.
Czas i miejsce akcji wioska Pieredile, dzisiaj na Białorusi w obwodzie brzeskim 26 maja 1657 r., ok. południa. Oprawcami byli Kozacy znani ze swoich chorych metod i bestialstwa. Były to czasy kiedy Kozacy każdego napotkanego katolika zmuszali do zrzeknięcia się swojej wiary. W przeciwnym wypadku robili z nimi nieziemskie rzeczy. Najgorszym przypadkiem był ww. Bobola.

Chciałbym jeszcze nadmienić, żeby później nie wplatać tego tekst, że Bobola od początku do końca nie porzucił swojej wiary, a nawet za każdym razem na rozkaz porzucenia wiary w stoickim spokoju starał się nawrócić oprawców, a nawet modlił się za ich złe czyny.
Zapewne to trochę przekłamane, żeby ukazać heroizm i wiarę straconego ^^.

Ok zaczynamy. Bobolę pojmano w pobliskim lesie jadącego wozem. Standardowo kazano mu jak każdemu katolikowi wyrzec się swojej wiary. Bobola zrobił wręcz odwrotnie i zachciał nawet nawrócić Kozaków. Zdenerwowało ich to tak, że w gw🤬cie porwali go i zdarli z niego niemal wszystkie ubrania. Przywiązano go następnie do płotu i zaczęto okładać czym się dało, tak, że męczennik zaczął pluć krwistą pianą i zębami. Następnie wyrwano mu kilka paznokci u rąk a z ich górnych części ściągnięto kawałki skóry. Po tej czynności odwiązano go, ale tym razem przywiązano za ręce do dwóch koni. Wycieńczony i skatowany miał on biec 4 mile za zwierzętami do wioski, kiedy nie nadążał, na rozpęd kłuto go lancami. W wiosce został oddany starszyźnie. Jeden z nich chwycił za szablę i praktycznie odciął mu 3 palce u jednej dłoni. Kolejny cios trafił w stopę lewej nogi, tak, że aż kość wyszła na zewnątrz. Kolejny Kozak końcem szabli wyłupał mu oko. W tym momencie miało dojść do apogeum męczarni. Wzięto księdza za jedną nogę i zawleczono do pobliskiej rzeźni. Położono go na stole rzeźnickim. Na początek zaczęto go przypalać żywym ogniem i wbijać z całej siły ogromne drzazgi pod pozostałe paznokcie. Kolejno rzeźnickimi narzędziami zaczęto mu zdzierać resztki skóry z rąk. Następnym krokiem było zdarcie małymi płatami skóry niemal z całego ciała nawet z głowy, aż po oczodoły. Z lewej ręki odcięto mu resztę palców i na żywca wyrywano nawet mięśnie oO.
Następnie rany posypano "plewą z orkiszu" która sprawiała podobny ból jak sól... Jakby tego było mało zaczęto wycinać mu nos, uszy i wargi, a szydłem rzeźnickim pozbawiono go przyrodzenia. Ponoć do tego moment ksiądz jeszcze żył, a nawet coś mówił. Aby temu zaprzestać wycięto od strony karku specjalny otwór i szczypcami wyrwano przez niego język u samej nasady. Od tej pory została z niego tylko masa drgającego w spazmach mięsa.
"Barbarzyństwo, mimo, że trwało około dwóch godzin - jeszcze się nie zakończyło. Zawieszono to „ciało” za nogi - głową w dół, a ono pod wpływem skurczów mięśni zaczęło drgać. Rozbawiło to tylko tych potworów, bo zaraz zaczęli wołać „ Patrzcie jak Lach tańczy”. W końcu oprawcy, nie mogąc już nic więcej zrobić, tak okaleczonemu człowiekowi, po prostu wyszli z rzeźni."
Męki Boboli zakończył niedługo Kozacki pułkownik który zjawił się w wiosce ścinając truchle szablą głowę.

Jest to oczywiście uproszczony przeze mnie opis całej sytuacji. Dla ciekawskich tutaj jest opisane dokładniej: LINK


György Dózsa

Szekler, siedmiogrodzki żołnierz, przywódca powstania chłopskiego na Węgrzech i w Siedmiogrodzie w 1514 r. Dowodził ww. powstaniu. Szlachta postanowiła zacząć działać, zebrała wojska i otoczyła Dózsa wraz z jego odziałem. Został on pojmany i skazany na śmierć która niedługo wykonano. Został ponoć upieczony żywcem na rozgrzanym do czerwoności tronie, w ręku miał "trzymać" również rozgrzany kawałek metalu imitujący berło. a na głowę nałożono mu rozżarzoną koronę. Sześciu jego najbliższym współpracownikom okazano łaskę. Mieli bowiem razem zjeść ciało swojego przywódcy jako dowód potępienia jego czynów
inaczej zabito by ich.



Agata Sycylijska

Uważana za święta, żyła w pierwszej połowie III wieku. W tamtych czasach prześladowania chrześcijan było na początku dziennym. Kiedy dowiedziano się, że Agata jest jedną z nich postanowiono przed sądem i skazano na tortury. Skrępowaną bito i katowano. Następnie zapewne przy pomocy sekatoropodobnych obcęgów lub noża odcięto jej obie piersi...
Co dziwne w trakcie tortur doszło do trzęsienia ziemi. Nakazano zaprzestać tortur ponieważ obawiano się, że to kara Boża. W rezultacie Agata została rzucona żywcem na rozżarzone węgle gdzie zginęła.


Król Edward II

Król Anglii od 1307 r. do abdykacji w 1327 r. Został skazany przez Izabelę Francuską, jego byłą żonę i Mortimera. Początkowo niezbyt wygodnego króla nie można było po prostu zabić, gdyż wzbudziłoby to sprzeciw baronów i lordów duchownych. Ostatecznie stracono go w dziwny sposób. Wprowadzono mu w odbyt tuleję z rogu, a przez niego rozżarzony do białości metalowy pręt. Wypalając powoli wszystkie trzewia



Ok, w tym miejscu przejdę do drugiej części artykułu mianowicie o wymyślnych torturach które tak czy siak kończyły się śmiercią.

Wyrywanie kręgosłupa żywcem

Chora i wymyślna metoda uśmiercania używana najprawdopodobniej w starożytnych Indiach. Stosowana na niegodziwcach jako plugawy akt. Ofiarę wiązano do powierzchni tak aby nie mogła się ruszyć. Następnie oprawca w zależności od metody. Wycinał wzdłuż kręgosłupa ranę i wyrywając koniec części lędźwiowej powoli ciągnął ku górze wyrywając cały z ciała. Inni ponoć kręgosłup wyrywali na "chama" bezpośrednio rwąc go ze skóra. Śmierć ponoć była bardzo bolesna.



Flagrum

Był to rodzaj bicza, jednak nie zwykłego. Stosowano go w starożytnym Rzymie jak narzędzie kaźni. W odróżnieniu od zwykłego bicza, miał 3 rzemiona a każde z nich uwieńczone było metalowymi hakami. Chłosta była niezwykle masakryczna bo odpowiednio wymierzone ciosy zrywały z ciała płaty mięsa. Nawet gdyby skazany przetrwał byłoby z nim ciężko, bo takie rany są nadzwyczaj ciężkie do wyleczenia. Szybko wdawało się zakażenie itd...



Szklanka soli

Była jedną z tortur wykonywaną przez Chińczyków na Japońcach w czasie II wojny światowej. Stosowano to przeważnie na pojmanych żołnierzach. Tortura polegała na tym, że ofiara musiała zjeść całą szklankę soli. Nie było wyjścia, żeby nie zjeść, albo wciskano na siłę, albo stosowano inne tortury aż do zjedzenia. Jak wiadomo nadmiar soli w organizmie to zabójstwo. Taka ilość powoduje znaczne zagęszczenie krwi, bardzo wysokie ciśnienie i m.in niewydolność nerek. Zgon następował w niezłych męczarniach.



Usuwanie żuchwy

Mało wiadomo o tej metodzie, być może rzadko ją wykonywano jako wyjątkowo kara. Wiadomo, tylko, że stosowali ją Majowie. Polegała na odcięciu żuchwy, zaczynano od kącików ust wgłąb jamy ustnej do policzków następnie schodzono w dół przepiłowując kości żuchwy oddzielając ją od reszty. Zapewne tej metodzie towarzyszyło odcięcie języka z wiadomych przyczyn. Ciężko powiedzieć czy ofiara przeżywała, ale myślę, że była taka możliwość.



Pieczenie żywcem

Zapewne kojarzycie ten sposób z filmów jak dzikusy-kanibale łapali swoje ofiary i na żywca wędzili na ruszcie. Taka metoda była rozpowszechniona również w średniowieczu lecz rzadko. Rozpalano ognisko a nad nim umieszczano rusz do którego przywiązany był człowiek. Powoli obracano go nad ogniem. Pozwalając na coraz większe, w końcu śmiertelne oparzenia.

Mankurtyzacja (wielbłądzi czepek)

Metoda pochodzi od praprzodków dzisiejszych ciapów. Delikwentowi najpierw bardzo dokładnie golono głowę. Po czym nakładano na nią namoczoną skórę wielbłąda. Tak urządzonego oprycha skuwało się w taki sposób, żeby nie mógł nawet ruszyć głową, gdyby chciał zrzucić jeszcze nie wyschnięty czepek. Następnie wystawiano go na pustynne słońce. Czepek z czasem sechł i kurczył się na czaszce. Powodując uszkodzenia mózgu. Rzekomo, po pewnym czasie uszkodzenia były takie, że ofiara traciła osobowość i świadomość i wykonywała wszystko co jej kazano, jednak to zapewne część jakiegoś mitu.



Krokodyl, krokodyle nożyce.

Średniowieczne narzędzie służące do amputacji przyrodzenia. Przypomniał coś na wzór obcęgów czy starych, obcęgo-podobnych dziadów do orzechów. Z tą równicą, że od wewnętrznej strony miał jeszcze zaostrzone ostrze. Po zaciskaniu zostawała mała dziurka najeżona kolcami.. Wyobraźcie to sobie zaciśnięte u nasady dydka. Z konstrukcji wynika, że zapewne amputacji nie dokonywano poprzez odcięcie, lecz oderwanie



Bambusowa męczarnia

Różne źródła różnie mówią jak przebiegała ta kara. wg. jednej wersji, skazanego krępowano i umieszczano nad bambusami. Jako, że bambus to jedna z najszybciej rosnących roślin na świecie (od kilkunastu do kilkudziesięciu cm na dobę!) szybko robiła swoje. Ponoć kiedy bambus zbliżał się do ciała powoli się przez nie przebijał i przechodził aż na wylot rosnąc dalej. Czyniło to wiele szkód w ciele ofiary. Natomiast odpowiednio ustawione bambusy wbijały w przewidywane miejsca, nie powodując szybkiej śmierci poprzez uszkodzenie ważnych organów tylko długą agonię.
Bambusom czasami ułatwiano robotę zaostrzając je niedługi czas przed przebiciem. Inna metodą jaką znalazłem była taka, że człowiekowi robiono na ciele nacięcia i w nie wpychano młode bambusy które ponoć wrastały się w ciało i penetrowały je od wewnątrz. Oczywiście pomysł Chińczyków



Koło śmierci

Specjalne narzędzie tortur wymyślone przez hiszpańską inkwizycję. Było skutecznym narzędziem śmierci. Wyglądało ono jak wielki bęben umieszczony na osi. Koło wprawiano w ruch obrotowy za pomocą korby. Najważniejszym element całej maszyny było wnętrze, najeżone ostrymi metalowymi kolcami. Ofiara trafiała do środka, a bęben został wprowadzany w ruch. Im szybciej kręcono tym większych obrażeń doznawała, latając po całym bębnie. Po wszystkim z katowanego zostawało zapewne krwawe sitko .



Piłowanie linom, sznurem

To jedna z odmian, ulepszona wersja piłowania, przepiłowania wspomniana w poprzedniej części. Wymyślił ją za czasów swojego panowania w XVI wieku chyba jeden z bardziej poj🤬ych, wraz z Neronem władców, Iwan IV Groźny. Zasada działania była podobna jak zwykłe piłowanie piłą, lecz na pewno dłuższa i bardziej bolesna. Wiadomo, krępowano i wieszano za obie rozkraczone nogi. Następnie 2 katów zaczęło "piłować" przy pomocy lnianej liny lub sznura. Trwało to na pewno dłużej bo lina przebijała się jedynie za pomocą tarcia, a nie ostrzy. Ból musiał być okropny kiedy taką metodą przecierano kichy. Dodatkowo zaletą piło-podobnych metod było to, że ofiara potrafiła bardzo długo być przytomna, z tego względu, że zwisając głową w dół, cała krew do niej spływała zachowując świadomość.



Okładanie, zaszycie w mięsie

Metoda bodajże Perska. Skrępowanego pechowca niezdatnego do ruchu okładano gnijącym mięsem bądź zaszywano w gnijącym mięsie, bądź zwierzęciu. Jak wiadomo padlina żywią się robale, ale poranionym i poturbowanym nieszczęśnikiem też nie pogardzą zjadając go żywcem ^^.



Uwięzienie koło mrowiska

Metoda ze starożytnego Rzymu. Ofiarę przywiązywano linami do drzewa w pobliżu sporego mrowiska. Następnie nacierano go miodem i innymi słodkimi sokami. Dalszy przebieg był banalny, mrówki łase na takie łakocie szybko obłaziły ofiarę i zjadały ją żywcem. Jak miały apetyt zostawały jedynie same kości. Przykra metoda ale efektowna. Były też przypadki, że przywiązywano ludzi do drzewa na którym mieściło się gniazdo os, pszczół czy szerszeni. Efekty był podobny, lecz ofiara ginęła raczej z szoku doznanego poprzez jad owadów.



Skrępowanie linami.

Kolejna starożytna metoda. Ofiarę krępowano gęsto linami najczęściej zaopatrzonymi w metalowe pierścienie. Odpowiednio mocno zaciśnięte, miażdżyły i wrzynały się w mięśnie sprawiając niewyobrażalny ból. Jeśli chciano, żeby delikwent wykitował zostawiano go na pastwę losu. Przeważnie po pewnym czasie ginął z uduszenia.



Ciągnięcie/pociągnięcie za koniem

Metoda była stosowana od dawna, jednak w średniowiecznej Europie została w miarę upowszechniona. Skazywani na taką śmierć byli ludzie za różne przestępstwa, ale najczęściej za zdradę. Skazanego standardowo krępowano. Do jego nóg wiązano liny i mocowano do grzbietu konia. Kiedy wszystko było gotowe, jeździec ruszał. Specjalnie wybierano dosyć specyficzne podłoże składające się m.in z kamieni, piachu itp. tak aby tarcie było dobre. Po kilku kilometrowym dystansie ciało musiało być zajebiście poturbowane, natomiast ofiara ginęła z powodów obrażeń całego ciała.



Zgniatanie głowy

Była to jedna ze średniowiecznych metod wyłudzania zeznań i tortur. Głowę skazanego umieszczało się w specjalnej maszynie. na dole płaska przylegała bezpośrednio do brody natomiast na górze znajdował się regulowany śrubą element na kształt misy przylegający do górnej części czaszki. Z czasem misa była coraz bardziej zaciskana na głowie przygniatając ja do dolnej powierzchni. Na początku łamana była żuchwa, nos. W późniejszym etapie ściskania nacisk był tak silny, że oczy wypadały z oczodołów. W końcu czaszka pękała, a przy kilku kolejnych r🤬ach śruby skazany torturowany ginął...



Zalewanie srebrem

Niekiedy stosowane w starożytnej Persji na fałszywych sprzedawcach drogocennych kruszców m.in srebra. Takie gagatka wówczas łapano i w ostateczności wykonywano karę godną jego rzemiosła. Mianowicie "pojono" go żywcem roztopionym srebrem (lecz zapewne był to inny, mniej szlachetny metal). Ofiara topiła się od środka . Myślę, że jeśli rzeczywiście czasami używano srebra to zwłoki trzeba było rozporządzić tak aby odzyskać metal.



Zaszycie kota w łonie kobiety

Czysto sk🤬ysyńska metoda m.in praktykowana przez j🤬ych śmieci z UPA na Polkach, jednak Kozacy (ten sam c🤬j) dużo wcześniej to praktykowali. Warto nadmienić, że nie była to forma kary a czyste ukraińskie sk🤬ysyństwo.

Pokrótce, ciężarną kobietę w zaawansowanej ciąży unier🤬amiano i rozcinano jej brzuch wyciągając i mordując płód. W jego miejsce wrzucano wcześniej ogłuszonego kota i zaszywano brzuch. Kiedy zwierzę się budziło, chcąc się wydostać robiło sieczkę z wnętrzności nieszczęśniczki. Podobnie poj🤬ym pomysłem UPA było wsypywanie do brzucha kobiety świńskiej karmy i wpuszczaniu jej do chlewu pełnego wygłodniałych świń. Które pożerały karmę wraz z jelitami...


BONUS:

Dwie fajne kary na jakie się natknąłem wykonywane na kobietach za zdradę, nierząd i jako rozrywkę gawiedzi.

Wystawienie na "publiczny użytek"

Kara, dla kobiet które dopuściły się zdrady na swoim mężu lub niesfornym lafiryndom. Kara była stosowana w różnych czasach. Taką kobietę, rozbierano i przywiązywano linami do pala lub skuwano w dyby w głównych częściach miast. Pokrótce każdy kto chciał, mógł podejść w danej chwili do takiej k🤬y i się z nią zabawić . Ciekaw jestem ilu takich w przeciągu dnia się przewinęło, ale pewnie z p🤬dy wiadro . Ponoć czasami do takich klientek dopuszczano nawet zwierzęta np. osły ale czy to prawda, czy kit nie wiadomo.



Niewolnice na arenie.

W starożytnym Rzymie praktykowano różne metody ucieszenia publiki na arenach typu Koloseum. Walki gladiatorów, rzucanie skazanych zwierzętom do pożarcia itp. Ponoć jedną z podobnych rozrywek było wpuszczanie na arenę niewolnic nasmarowanych krowimi feromonami do napalonych byków. Musiało się dziać...
albo nie...

by Td0bT
Pozdrawiam!
Myślę, że temat jak znalał na sadola
Napisałem w 100% sam opierając się na źródłach:

"Kara śmierci w starożytnym Rzymie" Kowalski, Henryk. Red. ; Kuryłowicz, Marek (1944-). Red. Lublin 1996.

"Historia Tortur i Egzekucji" Kellaway Jean, 2009.

Internet.

Gra w hokeja

~CrazyEdek2014-01-08, 11:08
niezły unik


Oznaczenia wiekowe materiałów są zgodne z wytycznymi
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na ukrycie oznaczeń wiekowych materiałów zamieszczonych na stronie
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na 6 miesięcy. 6,00 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem