Canton napisał/a:
Tutaj się zgodzę. Przecież mało prawdopodobne, zeby po osiągnięciu dorosłości poszedł na wojnę jak piszą niektórzy - jak on osiągnąłby dorosłość to byłoby już dawno po Putinie, albo byłby półżywą mumią.
Może wziąłby udział w sprzątaniu burdelu po putiniźmie.
To nie pierwszy Wołodia który będzie wiecznie żywy.
Jeśli teraz zdechnie, do władzy dojdą jego kumple. Będą się żarli jak po śmierci Lenina, ale nie ma dużej nadziei że ta walka podzieli kraj. Czystki wśród wierchuszki władzy są pewne, ale obecni i tak są wybierani według wierności Wodzowi a nie według kompetencji, tak więc to też nie będzie dla Kacapii dużą stratą. A na dodatek zwykle w takich walkach wygrywa najwredniejszy.
Gdyby śmierć Putina miałaby w czymś pomóc, już dawno by ktoś ją zorganizował — ale w obecnym stanie, to zmieniłoby tylko osobę a nie reżim.
Putin jako skrajny maczo ma swoje córki w dupie (a ma ich trzy: dwie z żoną, jedną z Krzywonogą) i hoduje tylko synków. Jak podrosną, zostaną oficjalnie następcami tronu; obecnie próba ich promowania skończyłaby się dla nich tragicznie w przypadku śmierci ojca. Jeśli zaś tatuś pożyje dostatecznie długo, jeden z nich zostanie namaszczony na nowego władcę i przejmie władzę pokojowo. To dla nas jedyna szansa by wodzem Kacapstanu w ramach obecnego reżimu został ktoś być może nie będący totalnym psychopatą.
Nie ma niestety nadziei na szybki upadek putinizmu; jedyne co można robić to pokonać ich militarnie i finansowo. Wtedy obecni stronnicy Putina rzucą się nawzajem za gardła.